POKAZ JESIENNY INDIGO 2017
Na pokaz Indigo chciałam wybrać się już w zeszłym roku. O mały włos i znowu by mi się nie udało.
Okej. Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że jest to moja opinia, moje wrażenia i piszę prosto z mostu co uważam. Nikogo nie chcę urazić ani zdenerwować.
Miejsca na pokaz rozeszły się jak świeże bułeczki. Wydarzenie zaplanowane na około 650 osób.
Pokaz odbył się w Poznaniu w Hotelu Andersia. Miejsce w centrum, dojazd prosty, ale nie o tym.
Na wejściu od razu w oczy rzucała się piękna ściana z kwiatów oraz kolorowe balony na suficie.
Pokaz Indigo był moim pierwszym, jeśli chodzi o tą firmę. Wcześniej byłam na kilku innych u konkurencji, więc jak to u mnie, od początku włączyło się porównywanie.
Troszkę się zawiodłam. Poszłam tam z za dużymi wymaganiami. Pokaz na tyle osób to wiadomo tzw. masówka. Miałam wrażenie, że całe to spotkanie nie ma ani ładu, ani składu. Chaos, ale mimo tak dużej ilości osób zaczął się punktualnie.
Indigo kocham za ich podejście do stylizacji paznokci. Za ich profesjonalność, piękne zdobienia no i za produkty. Osobiście uważam, że nowości jesienne zostały słabo zaprezentowane i mnie osobiście nie zachęciło do zakupów.
Na pokazie Instruktorki Indigo zaprezentowały między innymi: budowanie paznokci żelem, french akrylem, oraz zdobienia.
Pierwsze dwa zostały przedstawione przez utalentowane siostry Kaczmarek. Bardzo dobra lekcja dla tych, którzy na co dzień nie obcują z metodą żelową i akrylową, czyli dla mnie. Z zainteresowaniem śledziłam każdy ruch i słuchałam wskazówek. Dodatkowo Panie dawały porady jak przyśpieszyć czas pracy. Myślę, że jak będę szukać szkolenia z tych metod, to będę uderzać do SN studio.
A potem nastąpiło lekkie rozczarowanie - zdobienia. Uwielbiam zdobić. Nie mówię, że już wszystko umiem i wiem. To były takie proste zdobienia, takie podstawowe. Mega uzdolnione Instruktorki przedstawiły między innymi snake, sharmeffect, babyboomer, sugareffect. W tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę ze stylizacją paznokci, to te zdobienia są dla niego idealne. Słuchałby z ciekawością jak ja o żelu.
Trochę mi się marzyły zdobienia z zakresu micropainting. Jesienne motywy, może coś na hallowen. Ogólnie bardziej zaawansowane. Albo coś dla początkujących, średnio zaawansowanych itd.
Pokaz na tak dużą ilość osób, w tak dużym pomieszczeniu powinien być odpowiednio przygotowany, tak żeby wszyscy dobrze widzieli i słyszeli. Niestety słabe oświetlenie na stanowisko i cały czas brak focusa w kamerze denerwowało. Jakość nagrywania - do poprawy. Wiadomo, po pokazie można było podejść i na żywo zobaczyć wzorniki, ale o tym pomyślało kilkadziesiąt osób.
Atrakcją na pokazie była ambasadorka Indigo Natalia Siwiec. Chętni mogli sobie zrobić z nią zdjęcie, dostać autograf na plakatach, które każdy mógł sobie wybrać.
Dodatkowo, dziewczyny z Indigo Young Team wykonywały manicure na stoiskach, gdzie chętnie dzieliły się informacjami o produktach i poradami.
Na pokazie można było zakupić produkty Indigo. Każda z osób biorąca udział w wydarzeniu dostała w prezencie bazę proteinową, kolor Diabolos oraz krem z serii SPA Matrioshka. Zapach jest świetny, a krem mocno nawilża. Zima idzie! Pamiętajcie o kremowaniu rąk.
Co do lakieru. Diabolos to ciemny szary wpadający w grafit. Hmm, pokaz jesienny, nowa kolekcja Natalii Siwiec - fajne żywe kolory, brudne pastele, tzw. must have tego sezonu, ale okej. Ja lakierami nie gardzę. Ciemne lakiery u mnie zawsze " SPOKO". Bazy proteinowej nie używam, nie lubię dlatego chętnie się z kimś wymienię na coś innego.
Po pokazie Victorii Vynn ciężko mnie będzie zadowolić. Poprzeczkę podnieśli dość wysoko.
Nie skreślam pokazów Indigo na swojej liście. Może kiedyś się jeszcze wybiorę. Dla osób startujących, wydarzenie polecam. Dla tych, co już trochę w tym siedzą - nikoniecznie. Ale z drugiej strony, zawsze można pójśc porozmwiać sobie, poznać kogoś i napić się kawy.
A jaka jest Twoja opinia o pokazach Indigo?
zdjęcia: lovelynailspl
2 komentarze
Zazdroszczę ci :)
OdpowiedzUsuńKiudlis.blogspot.com
W sumie nie było czego :)
Usuń